Czy język turecki jest trudny?
Jeśli zaczynasz swoją przygodę z językiem tureckim (Türkçe czy
też türk dili), prawdopodobnie przeszło Ci nieraz przez głowę, że wyzwanie to
nie jest lekkie. Tak naprawdę nauka żadnego języka obcego nie jest łatwa i nie
przychodzi bez wysiłku. Turecki nie jest tu wyjątkiem.
A więc nie, turecki nie jest łatwy, ale nie jest też
(szczególnie) trudny.
Turecki jest inny
Języki, których uczyłam się do tej pory (polski, angielski,
niemiecki, rosyjski) są zaliczane do języków indoeuropejskich - jednej z
największych rodzin językowych, do której wchodzą prawie wszystkie języki
współczesnej Europy (co ciekawe wyjątki stanowią węgierski, fiński i estoński).
Języki indoeuropejskie rozprzestrzenione są na wszystkie
kontynenty i o ile poszczególne różnią się od siebie (mniej czy bardziej), mają
ze sobą wiele wspólnego. A turecki? Turecki, podobnie jak języki mongolskie czy
tunguskie, jest zaliczany do języków ałtajskich, czyli zupełnie innej rodziny.
Co ciekawe, niektórzy językoznawcy do języków ałtajskich przypisują również
koreański czy japoński. Dlatego kiedy zaczynasz swoją przygodę z nauką tureckiego, idzie
Ci jak po grudzie i nie widzisz efektów, nie zniechęcaj się. Wszystko co nowe i
inne, wydaje się trudne. Nic dziwnego, że początki nie są łatwe, skoro
tureckiemu bliżej do japońskiego niż do polskiego, prawda?
a) języki indoeuropejskie
(źrodło wikipedia)
b) języki ałtajskie
(źrodło wikipedia)
Nieraz zastanawiałam się czy przed poznaniem mojego
ukochanego, miałam kiedyś w jakikolwiek sposób do czynienia z językiem
tureckim. Prawdopodobnie w jakiś tam sposób tak, ale raczej nieświadomie.
Dlatego z początku kiedy zaczęłam przysłuchiwać się tureckiemu, nie budził on
we mnie żadnych skojarzeń. Według mnie był to po prostu
język podobny do niczego
Oczywiście niczego co do tej pory znałam.
Pamiętam, że irytowałam się trochę na początku, kiedy mój
ukochany dość szybko łapał i zapamiętywał polskie słowa, a mi tureckie zaraz
wypadały z głowy. Jeżeli jesteś na tym etapie, to nie martw się. To nie będzie
trwało wiecznie. Nasz mózg z czasem wypracuje sobie umiejętność zapamiętywania i kojarzenia.
Podobnie miałam z niemieckim. Kiedy jeszcze mój poziom był co najwyżej
podstawowy, trudnością było dla mnie zapamiętywanie dłuższych i trudniejszych
wyrazów. Kiedy język zaczął towarzyszyć mi na co dzień, wystarczyło że
przeczytałam słowo i już lądowało ono w konkretnym miejscu mojej pamięci na
dłużej.
Jak działa turecki i
co czyni go innym?
Utrudniająca na początku sprawę inność, na dłuższą metę
wiele nam ułatwia. Zastanawiacie się o co mi tu chodzi? Już tłumaczę.
Turecki to język aglutynacyjny. Co to znaczy?
Aglutynacja (lub też
aglutynacyjność)
pochodzi od łacińskiego słowa agglutinare, znaczącego
przyklejać. Jest to proces językowy, w którym słowa formowane są poprzez
doklejanie kolejnych końcówek bez zmiany w pisowni czy fonetyce. Uwierzcie, że przy naszej polskiej fleksji, to mały orzech ;)
W praktyce
na początku naszej nauki, widzimy po prostu długi zlepek
znaków. Jednak z czasem nasze oko dość szybko oswaja się i mózg zaczyna
automatycznie rozdzielać znane nam formy i części wyrazów. I w ten sposób słowo
evlerinizden, które kiedyś brzmiało jak jeden dziwny wyraz, teraz jest przeze
mnie rozumiane jako ev-ler-iniz-den (dom-ów-waszych-z), co tłumacząc na zrozumiały
polski znaczy „z waszych domów”. Na tym etapie można zauważyć kolejną
odmienność, która może skomplikować Polakom naukę tureckiego w początkowej
fazie. Moja rada:
Turecki czytaj na opak
Większość zdań przy tłumaczeniu słowo po słowie, część po
części brzmi nieskładnie. My, szczególnie przy odrobinę dłuższych zdaniach
gubimy sens i się zniechęcamy. Nie warto ;) Do tego po prostu trzeba się trochę
przyzwyczaić. Zacznij naukę od tłumaczenia sobie od końca. Nie zdziwię się
jeśli po czasie stwierdzisz, że taka budowa zdań, początkowo dla Polaków
nienaturalna, jest tak naprawdę dużo bardziej uporządkowana i logiczna.
Obok aglutynacji, język turecki posiada inną ważną cechę, a
mianowicie
harmoniczność
Co to nam ułatwia? Wielu zasad i końcówek gramatycznych nie
musimy uczyć się na pamięć. Wraz z osłuchiwaniem się z językiem tureckim,
przyzwyczajamy się do harmonicznego brzmienia. Najprościej mówiąc, słowo z
błędną końcówką, po prostu nie będzie Ci brzmiało ;) Przykładowo jeśli chcemy
powiedzieć w Polsce, mówimy „Polonya’da”, natomiast kiedy chcemy powiedzieć w
Turcji, mówimy „Türkiye’de”, a nie Türkiye’da. W języku tureckim błędy się
słyszy nawet bez większej znajomości reguł.
Ostatnia, lecz zdecydowanie nie najmniej ważna rzecz, która
dla Polaków jest stosunkowo łatwa w języku tureckim to
czytanie i wymowa
Bez znajomości tego języka możesz zrozumiale dla Turka przeczytać jakiś tekst. W alfabecie istnieje zaledwie kilka innych liter i tylko drobne różnice
w wymowie.
Na początku związku bawiliśmy się z ukochanym we wzajemne czytanie sobie książek. Kiedy ja czytałam mu turecką literaturę, rozumiał mnie bez większego problemu. Natomiast po zamianie ról, zastanawiałam się co też on tam bełkocze. Trudno było rozpoznać w tym język polski ;)
(więcej o tym już w następnym poście!)
Na początku związku bawiliśmy się z ukochanym we wzajemne czytanie sobie książek. Kiedy ja czytałam mu turecką literaturę, rozumiał mnie bez większego problemu. Natomiast po zamianie ról, zastanawiałam się co też on tam bełkocze. Trudno było rozpoznać w tym język polski ;)
Pamiętam też jak przez semestr w Niemczech uczęszczałam na kurs tureckiego dla
początkujących. Zabawne nieraz były ich zmagania z poprawną wymową najprostszych
słów. Uwierzcie, że nasza słowiańska baza wiele nam tutaj ułatwia J
Podsumowując, moim zdaniem najtrudniejszym i kluczowym aspektem w nauce tureckiego jest niezniechęcanie się. Uwierz, że mimo początkowych frustracji czy braków efektów, one w końcu się pojawią. A jak się pojawią, już wszystko będzie przychodziło trochę szybciej i trochę łatwiej.
güle güle,
Karolina
Bardzo motywujący artykuł, dzięki.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny artykuł :) Czy mieszka Pani na stałe w Turcji , czy języka uczyła się Pani ot tak "dla siebie" ? :)
OdpowiedzUsuń